Kiedy podczas mojej tegorocznej wizyty na Whisky Day Cracow przywitałem się z Agnieszką, nie wiedziałem jeszcze o tym, że przygotowała dla mnie wyjątkową niespodziankę. Agnieszkę poznałem już jakiś czas temu, na innym festiwalu whisky i obiecałem jej, że przy najbliższej okazji na pewno wpadnę na stoisko Balblair, Hankey Bannister i anKnoc zamienić parę zdań. Mam dla Ciebie prezent – powiedziała, wyjmując zza lady tajemnicze czarne pudełko ze złotym, nieznanym mi logo i napisem – True Highland Spirit.

Uwierzcie mi na słowo – byłem mocno zaintrygowany tym nietypowym upominkiem od marki Balblair. Podziękowałem Agnieszce za prezent – jak się pewnie domyślacie zrobiło mi się bardzo miło. Nie czekając długo zajrzałem do środka, szybko rzuciłem okiem na szkło i małe buteleczki z whisky, pożegnałem się, schowałam pudełko do plecaka i pognałem dalej rzucając się w wir degustacji.

Tak naprawdę na spokojnie zajrzałem do niego dzień później, dopiero po powrocie do domu. 

Co kryło czarne pudełko?

Masywne i stosunkowo ciężkie pudełko wykonane było z grubej i sztywnej tektury w kolorze intensywnej czerni. Już na pierwszy rzut oka było widać, że ktoś włożył sporo pracy w projekt i jego wykonanie. Złote detale ładnie połyskiwały nadając opakowaniu eleganckiego sznytu. 

Wewnątrz, zabezpieczone porządną pianką spoczywały cztery małe, odpowiednio opisane buteleczki. Każda z nich zawierała inną whisky – nie mogłem się powstrzymać przed tym aby szybko sprawdzić ich aromat. Tuż obok buteleczek znajdowało się nietypowe szkło degustacyjne, o którym słyszałem już wcześniej. Nigdy jednak nie miałem okazji zobaczyć go na żywo. Znacie markę Norlan? Norlan Whisky Glass to mocno innowacyjne połączenie kieliszka do degustacji whisky ze szklanką mającą podwójne dno. Otrzymany przez nich efekt to dla mnie prawdziwe wow. Lekkie, dmuchanie w środku, dobrze układające się w ręku szkło, które swoim wewnętrznym kształtem przypomina kieliszek w którym pijam whisky na co dzień.

Zestaw degustacyjny whisky Balblair ze szklanką Norlan
Norlan Whisky Glass i Balblair 25-letni

Pamiętam, że podczas wcześniejszych festiwali whisky miałem okazję próbować już kilku butelek Balblair. Dla mnie była to whisky owocowa, świeża i bardzo przyjemna w smaku i zapachu. Czy to, co znajdowało się w pudełku odświeży moje wspomnienia? Postanowiłem to sprawdzić.

Portfolio whisky marki Balblair

Jak smakuje whisky Balblair?

Pierwsze co rzuca się w oczy na tle pozostałych buteleczek, to bardzo jasny kolor tej 12-letniej whisky. Najmłodszy Balblair pachniał cydrem i świeżymi owocami: głównie pełnymi soku jabłkami, zielonymi gruszkami, przyprawami których nie umiem opisać oraz świeżo ugotowanym budyniem waniliowym. W smaku… ok, bardzo zbliżona do aromatów, które znalazłem w szklance. Posmak tej whisky był niezwykle krótki, lekko pikantny i szybko mijał.

Intensywniejszy, ciemniejszy i bardziej wyrazisty kolor podpowiadał mi, że whisky ta będzie różnić się pod wieloma względami od swojej młodszej siostry – nie myliłem się. Współgrające ze sobą nuty przypraw, wanilii, żółtych owoców (brzoskwiń, melonów?) i wiśni trafiały w mój nos wzajemnie się uzupełniając.

Przypuszczam, że jest to efekt dodatkowych kilkunastu miesięcy leżakowania w beczkach po hiszpańskim sherry.

Smak tej whisky był bardzo przyjemny, delikatne nuty ciemnej czekolady i kakao łączyły się z wcześniejszymi aromatami tworząc bardzo interesujące połączenie. Posmak pozostawiony przez nią był przyjemny i waniliowy. Utrzymywał się dłużej od 12-letniej Balblair.

Pełnoletnia odsłona tej whisky jest intensywniejsza w kolorze gdy porównamy ją na tle dwóch opisywanych wyżej. W zapachu wyczułem tu sporo sherry, toffi, suszonych owoców (śliwek?), czerwonych jabłek i korzennych przypraw, w tym cynamonu.

W smaku dobrze zbalansowana i pełna smaków, które czułem w nosie. Znalazłem tu także odrobinę pomarańczowej konfitury, ciemnej czekolady i kakao.

Posmak tej whisky, choć na początku lekko pikantny, utrzymywał się na języku stosunkowo długo pozostawiając w pamięci rodzynki, przyprawy korzenne i wanilię.

Już po samym kolorze można zakładać, że będzie to jedna z ciekawszych odsłon Balblair. Zapach tej whisky to mieszanka suszonych owoców, wina typu sherry, cynamonu, orzechów, ciemnej czekolady, niewielkie ilości dymu z cygar.

W smaku ta whisky to sama przyjemność, wyczułem w niej sporo wanilii, dębiny, którą oddała beczka, żółtych owoców, ciemnych winogron, wiśni, gorzkiej czekolady – to pewnie efekt beczek i hiszpańskiego sherry.

Finisz utrzymywał się długo na języki, był dębowy, pikantny z niewielką ilością dymu z cygar. Przyjemny i intensywny.

Wszystko co dobre, szybko się kończy

Nie będę ukrywał, że do gustu przypadły mi dwie odsłony tego single malta z Highland: 15 i 25-letnia Balblair okazały się bardzo smaczne, a ich intensywność, aromat i smak trafiły w moje podniebienie na tyle, że chętnie sięgnąłbym po nie częściej. To, co mnie jeszcze zaskoczyło, to fakt, że moc 46% jest bardzo akceptowalna dla mojego nosa i języka, a sam alkohol jest bardzo ładnie ukryty i nie drażni tak bardzo. 

Mój tekst ułatwił Ci wybór? Wsprzyj moją twórczość i postawić mi wirtualną kawę.

Postaw mi wirtualną kawę
Pokaż komentarzeZamknij komentarze

Dodaj komentarz