Bywacie na festiwalach whisky? Bardzo lubię tego typu imprezy. Wyobrazić sobie moją radość, kiedy kilka tygodni temu, pijąc koktajle w najstarszym koktajl barze w Europie, paryskim Harry’s Bar, odliczałem godziny do wejścia na mój pierwszy Whisky Live Paris.
To jedna z największych imprez tego typu w tej części Europy. Tysiące odwiedzających, dziesiątki wystawców, setku butelek whisky, rumów, burbonów, których nigdy wcześniej nie widziałem. Jeśli ciekawi Was jak wygląda festiwal, czego można było spróbować i czym różni się francuska impreza od festiwali whisky, które możecie odwiedzić w Polsce, to już spieszę z odpowiedziami.
Zacznę od początku, w zasadzie od miejsca gdzie to wszystko się dzieję.
La Villette Grande Halle, rzeźnia i miejsce kultury
Opowiedzieć Wam wszystko w jednym wpisie to nie lada wyzwanie! Whisky Live Paris to ogromna trzydniowa impreza, z nieprawdopodobną ilością wystawców i różnych gatunków whisky, ale i innych alkoholi. Mówię Wam, każdy się tam odnajdzie. Na stoiskach można było degustować także rumy, brandy, koniaki, armaniaki, alkohole japońskie, karaibskie czy nowozelandzkie.
Jeśli chcecie lepiej poczuć atmosferę tego wydarzenia, to konieczne obejrzyjcie instagramową relację, którą wrzuciłem Wam wyrzej.
Festiwal odbył się w La Villette Grande Halle. Ogromnej, ponad 150-letniej hali, która kiedyś pełniła mniej wystawną rolę – była rzeźnią. Dziś stanowi jedno z centrów paryskiej kultury i rozrywki.
Miejsce zostało podzielone na 2 strefy: wystawową i Cocktail Street. W tej drugiej można było coś zjeść. Kanapki z homarem, choć w bardzo nieprzyzwoitej cenie, oszałamiają kubki smakowe. W strefie Cocktail Street można było napić się koktajli przy specjalnie przygotowanych na tę okazję stoiskach i zwyczajnie odpocząć na leżaku. Z każdą godziną festiwal odwiedzała kolejna fala gości, a wolnych leżaków ubywało. Super, że festiwalowa Cocktail Street była otwarta na chwilę przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy. Przechadzałem się po niej jeszcze przed pojawieniem się tam tłumu ludzi. Klimat miejsca tworzył też DJ, który grał tam od samego początku imprezy.
W jaki sposób prezentował się Whisky Live Paris?
Impreza startowała o godzinie 13:30, ale już na 40 minut przed oficjalnym startem, przed wejściem ustawiony był długaśny sznur podekscytowanych i przebierających nogami gości. Na szczęscie była ładna pogoda, słońce świeciło od samego rana a na termometrze ponad dwadzieścia stopni celcjusza, oczekiwanie na wstęp nie było więc męczące. Postanowiłem przepuścić pierwszą falę gości i zamiast stać w kolejce, poszedłem zwiedzić wcześniej wspomnianą Cocktail Street. Wiedziałem, że koło godziny 14 kolejki nie będzie i wejdę na imprezę bez długiego czekania.
Na hali głównej, która składała się z ogromnego parteru i antresoli otaczającej po krawędziach halę, było ustawione aż 170 rewelacyjnie przygotowanych stoisk z alkoholami z całego świata. Na wejściu przywitały mnie alkohole z Francji: Ninkasi, Nationale 10, Moon Harbour, Distillerie de Paris, Bellevoye to tylko niektóre z nich.
Kolejna sekcja to Irlandia, USA i Kanada: Dingle, Redbreast, Bushmills, Waterford, Jack Daniel’s, Westland, Angel’s Envy, WhistlePig. Tam zdecydowanie królowały alkohole z ameryki, co ciekawe, wiele marek, których wcześniej nie próbowałem.
Szkockich whisky było zatrzęsienie: Ailsa Bay, Gordon & MacPhail, Signatory Vintage, Benromach, Mortlach, Glenfiddich, The Balvenie, The Macallan, Ardbeg, Bruichladdich, a to tylko niektóre z wystawiających się marek. Znalazłem tam nawet wystawców z Nowej Zelandii i Japonii! Pomimo dużej ilości stoisk i mnóstwa gości, nawet przez chwilę nie miałem wrażenia, że było tłoczno.
Rozmawiałem z Chrisem Fletcherem, Master Distillerem Jack Daniel’s
Podczas Whisky Live Paris brałem udział w sesji Masterclass Chrisa Fletchera z destylarni Jack Daniels. Ten gość to rozpoznawalna postać w świecie amerykańskiej whiskey. Przede wszystkim dlatego, że to dziewiąty mistrz destylacji marki. To także wnuk szóstego master distillera Franka Bobo, który przyłożył się do sukcesów Jacka od lat sześćdziesiątych do osiemdziesiątych. Chris przyleciał do Paryża, aby opowiedzieć o dwóch europejskich nowościach jakie pojawiły się w portfolio marki: Jack Daniels Triple Mash oraz Jack Daniels Bonded, który nazwą nawiązuje do ustawy Bottled-in-Bond i butelkowana jest z mocą 50%. Ten pierwszy to blend, który łączy w sobie amerykańską whisky słodową, whisky żytnią i klasycznego Jacka.
Lubię amerykańskie alkohole, lubię też żytnie whiskey. Triple Mash był dla mnie ciekawym odkryciem. To ekscentryczna strona Jacka, który zwykle jest dosyć konserwatywny. Skład tej whiskey jest bardzo nietypowy i wychodzi poza schemat, który dobrze znamy. Znany miłośnikom Jacka smak pokazuje pazur za sprawą dużej ilości żyta w składzie.
Muszę się Wam czymś pochwalić. Na Whisky Live Paris, już po sesji Masterclass, miałem okazję zamienić z Chrisem Fletcherem kilka słów i zapytać o ideę powstania Triple Mash – zwłaszcza, że marka nie wypuściła nic nowego w tym segmencie od 25 lat.
Co odróżnia paryski festiwal whisky od tych odbywających się w Polsce?
Od samego początku paryskiego festiwalu, do kieliszka degustacyjnego lane były bardzo małe porcje alkoholu – 10/20 ml. Myślę, że był to duży plus, po pierwsze festiwalowicz nie “robił się miękki” zbyt szybko. Po drugie, więcej osób mogło spróbować smaku wyjątkowych, często drogich trunków.
To co wzbudziło moje największe zaskoczenie to fakt, że można było spróbować wszystkiego, co znajdowało się na stoiskach. A byli tam butelki dużego kalibru – Gordon&MacPhail, Mortlach, Dalmore, Glenfarclas czy The Macallan. Serwowano alkohole starsze niż 12 czy 14 lat, a czasami nawet jeszcze starsze. Dla spragnionych luksusowych wrażeń, na jednej z antresol była przygotowana strefa VIP. Lał się tam alkohol od LMDW, Gordon&MacPhail, Hidden Spirits czy Artist #12.
Na Masterclass nie trzeba było się zapisywać, każdy mógł wejść z marszu. Był tylko jeden szkopuł – do niektórych spotkań trzeba było ustawić się w kolejce długo przed ich rozpoczęciem. Masterclass prowadziły prawdziwe ikony: David Broom, Serge Valentin czy wspomniany przeze mnie wyżej Chris Fletcher to tylko niektóre z nich.
Spacer po Paryżu
Mnóstwo frajdy, jeszcze przed imprezą, sprawił mi spacer po Paryżu w którym byłem po raz pierwszy – powiem Wam, że nie widziałem jeszcze tak ładnego miasta! To był super wyjazd i bardzo się cieszę, że miałem okazję odwiedzić jeden z największych festiwali whisky w kontynentalnej części Europy.
Interesują Was tego typu imprezy? Zajrzyjcie na przygotowaną przeze mnie listę festiwali whisky w Polsce. A jeśli po prostu chcecie porozmawiać o whisky, wbijajcie do mojej grupy na Facebooku.
Dołącz do mojej grupy na FB
KLIKNIJ W PONIŻSZY PRZYCISK.
Jeśli artykuł Ci się podoba, udostępnij go swoim znajomym.