To był jeden z cieplejszych dni kończącego się właśnie lata. Siedziałem w biurze wpatrzony w ekran komputera. Nagle wpadł jak po ogień zdyszany kurier i wręczył mi niewielką paczkę. Oni chyba tak mają: zawsze w biegu, zawsze w dużym niedoczasie. Pamiętam, że przez głowę przebiegła mi wtedy myśl: “niczego nie zamawiałem!”. W paczce znajdowało się niewielkie, pokryte zielonym welurem, bardzo eleganckie pudełko z zaproszeniem: “Witaj w świecie Singleton”.
Skąd ten cały The Singleton of Dufftown?
Jestem pewien, że widziałeś tę whisky nieraz, zwłaszcza na sklepowych półkach Lidla bądź w dużych hipermarketach. Charakterystyczna, przypominająca piersiówkę butelka w szmaragdowym kolorze, minimalistyczna i estetyczna etykieta z dużymi napisami to chyba znak rozpoznawczy tej marki. Pomyśleć, że wszystko zaczęło się ponad 100 lat temu w mieście Dufftown, zlokalizowanego w samym sercu regionu Speyside – najsłynniejszego regionu produkującego szkocką na świecie.
Jednak to, co oglądamy dziś na sklepowych półkach nie jest wcale takie stare. W 2006 roku na rynku pojawiła się whisky The Singleton Dufftown 12-letni, a po niej kolejno The Singleton Dufftown 15-letni w 2007 roku oraz The Singleton Dufftown 18-letni w 2011.
Pierwszy raz spróbowałem ją podczas mojego pierwszego Festiwalu Whisky w Jastrzębiej Górze. Kolejny raz przytrafił mi się na warsztatach z “blendingu” – mieszania ze sobą różnych gatunków whisky, podczas pierwszej edycji World Class Cocktail Festival gdzie byłem ambasadorem tego wydarzenia.
Rozmowy Destylowane
Po zameldowaniu w Raffles Europejski miałem chwilę, aby odpocząć i przygotować się na wieczór z whisky The Singleton. Ten jak się później okazało wieczór miał odbyć się pod wielce obiecującym hasłem “Rozmowy destylowane”. Pierwsza z nich czekała na mnie zaraz po zejściu do hotelowego holu. Duża koperta, którą otrzymałem od personelu Raffles, zawierała zaproszenie na koktajl do hotelowego lounge baru. “Zapowiada się ciekawie” – pomyślałem. Przy barze panował spory gwar, zaproszone na spotkanie towarzystwo poznawało się wzajemnie, rozmawiało ze sobą i zamawiało koktajle. Nie czekając długo, postanowiłem dołączyć i wtopić się w tłum.
Jeśli zaglądacie czasem do mojego Instagram’a zapewne wiecie, że jestem fanem klasycznych koktajli: Old Fashioned, Negroni czy Boulevardier są tymi, po które sięgam najczęściej. Tym razem nie mogło być inaczej.
Było trochę sztywno, większość z nas nigdy wcześniej nie miała okazji ze sobą rozmawiać. To też “rozmowy destylowane” – kilka słów na początek o whisky było idealnym tematem pozwalającym przełamać pierwsze lody i poznać się trochę lepiej.
Singleton Whisky w siedmiu różnych odsłonach
Sala, w której za chwilę mieliśmy odkrywać tajniki The Singleton Whisky, dość szybko się zapełniła. W ciągu kilku następnych minut zrobiło się nas sporo: goście, organizatorzy, zespół Diageo. Ten mały tłum, który poznał się dwa piętra niżej w hotelowym barze, komunikował się ze sobą już całkiem sprawnie. Tu czekała na nas kolejna niespodzianka. Tuż przy wejściu do sali przywitał nas swoimi koktajlami, nie kto inny, jak sam Janusz Lemiesz, najlepszy barman w Polsce.
Kiedy wszyscy zjawili się na miejscu, przyszedł czas na oficjalnie powitanie. Zaskoczyło mnie prostotą, luźnym podejściem (choć wydawałoby się, że miejsce kreowało inny klimat) oraz naprawdę ciepłym przyjęciem wszystkich zgromadzonych.
Każda degustacja, którą znam, pełna jest historyjek i opowieści, tym razem nie mogło być inaczej. Do świata szkockiej whisky wprowadzili nas świetnie przygotowani ambasadorzy marki – uwierzcie mi, potrafią to robić! Ponad 100 lat tradycji było świetną bazą do tworzenia opowieści o destylarni, butelkach, procesie produkcji whisky, aromatach i smakach, jakie już za chwilę miał odkryć przed nami Singleton.
Jak smakuje whisky Singleton?
Deski, na których ustawione były kieliszki do whisky, prezentowały się świetnie. Poza klasyką spotykaną na sklepowych półkach: Singleton 12, Singleton 15 i Singleton 18, miałem okazję spróbować mniej znanych pozycji, w tym Singleton Tailfire czy Singleton Spey Cascade. Dla mnie było to nowe i bardzo ciekawe doświadczenie. Tak wielu różnych whisky single malt od jednego producenta nigdy wcześniej nie miałem okazji próbować.
Każda z tych whisky nieznacznie różniła się od siebie. W grę wchodziły smakowe detale. Jedne miała w sobie więcej owocowych, świeżych aromatów, inna smakowała bardziej wytrawnie i zostawiała w ustach dłuższy posmak. Nie będę pisał o moich wrażeniach smakowych, zwłaszcza że wasze mogą być zupełnie inne. Tak już z whisky bywa – każdemu smakuje trochę inaczej. To, co odkrył przede mną The Singleton, to przede wszystkim świeżość i przystępność. Nie trzeba być posiadaczem wyrafinowanego nosa, aby móc cieszyć się smakiem tej whisky.
Uważam, że ta whisky to jeden z ciekawszych wyborów dla każdego kto małymi krokami wchodzi do świata tego właśnie alkoholu. The Singleton jest przystępny cenowo, posiada także mnogość smaków i aromatów łatwych do odkrywania.
Ja najchętniej pijam ją w czystej formie – bez rozcieńczania, lodu czy innych bąbelków, tak smakuje mi najbardziej.
Po degustacji mieliśmy sporo czasu na rozmowy. Część z nas postanowiła wrzucić coś na ruszt, inni chwycili w dłoń telefony i zrobili kilka zdjęć. Trochę networkowałem, znalazłem też coś bezmięsnego do zjedzenia.
Na zakończenie wieczoru część z nas pojechałą pobawić się do warszawskiego The View. Wstałem po ósmej, aby się ogarnąć i wyjść na śniadanie. Około dziesiątej siedziałem już w hotelowej restauracji na śniadaniu. Razem z kilkoma poznanymi wczoraj osobami rozmawialiśmy o whisky, wieczorze i tym, co robimy na co dzień. Spędziliśmy tam około godziny – widać nikomu z nas się nie spieszyło. Słońce jasno świeciło, zapowiadał się kolejny ciepły dzień.
Whisky Tomek
Ooo… Mój ulubiony Singleton! Widziałem go ostatnio w Lidlu na promocji ?. Fajny artykuł tak btw.
Grzegorz
Zdecydowanie Singleton to jedna z mych ulubionych whisky. Delikatny smak jak i zapach robi robotę. Pozdrawiam.
Anka Es
Miałam okazje pić tę szkocką whisky kilku krotnie i bardzo ją lubię. The Singleton ma fajny, delikatny smak, przez co nie muszę zalewać Coca Colą ?.
Marmolada
Fajny artykuł! To na pewno był ciekawy wyjazd :). Piłam Singleton już jakiś czas temu, ale pamiętam że wtedy mi nie smakował. Może warto będzie zrobić drugie podejście.